Jeśli mamy tylko ten moment, czym jest ten moment?

Co robisz Robert ?
[ uderzenie w podłogę ]
To wszystko ?
Siedzę na poduszce i słucham Twojej mowy .
Dziękuję.

W swoim nauczaniu SSN, mówiłeś o cierpieniu, które jest w opozycji do nauczania Buddy Siakjamuniego. Siakjamuni Budda mówi, że jakiegokolwiek rodzaju cierpienie jest wynikiem naszej ignorancji. Czyli cierpimy, ponieważ jesteśmy w jakiś sposób głupi. Więc dlaczego cierpienie jest tak wybitnym nauczycielem ? Kto ma rację ?

Ponieważ ludzie są głupi.

OK. Jeszcze sprostowanie. Mówiłeś, ze choroby mentalne, psychiczne jest to złamana świadomość i umysł “nie wiem” może skleić tę świadomość. Powiedziałeś, że jest to pęknięcie między 6 albo 7, albo między 7 a 8 świadomością, czyli 6 świadomość konceptualna, 7 to jest świadomość magazynująca, a 8 to świadomość słowa. Więc nie jest możliwe pęknięcie między świadomością magazynującą i innymi świadomościami, ponieważ w takim układzie nie mogłaby powstać karma.

Mam poprawkę dla ciebie. W buddyjskiej psychologii 6 świadomość, to jest ten umysł, który kontroluje ciało, funkcje ciała, system nerwowy itd.. 7 świadomość to jest konceptualna, LUBIĘ, NIE LUBIĘ ; ZŁE , DOBRE. 8 to pamięć.

Są różne wyjaśnienia w zależności od joginow, wiec przyjmuję twoje wyjaśnienia. Są 3 ważne teksty, Rangdziunga Dordże.

OK.

Ale zmierzam do sedna. Wiec jedyną możliwością, kiedy następuje choroba psychiczna, jest ta, kiedy pęka świadomość między tą świadomością, która jest świadoma, a pięcioma rodzajami świadomości zmysłów. Czy się z tym zgadzasz ?

To, zależy co rozumiesz przez to złamanie, przez pękniecie. Te świadomości nie współpracują razem.

Ty tego słowa użyłeś, nie wiem co to znaczy.

Ja nie pamiętam. Moja 8 świadomość nie pracuje dobrze. Coś tam pękło.

Ale masz dziewiątą, nie przejmuj się.

Jakie jest pytanie ?

A wiec jak się w tym wszystkim połapać ?

Bardzo proste . Przestań czytać tę Radznia Sutrę .

To nie jest Radzna Sutra . Trzy bardzo poważne teksty Randgziunga Dordże …

Przestań czytać Randgziunga Dordże . Wtedy problem znika .

Ale to nie pomaga innym .

Przeciwnie. Jeśli problem zniknie to pomoże innym. Ty masz problem, wszyscy mają problem . Ty nie masz problemu, nikt nie ma problemu. Więcej pytań ?

Wielu nauczycieli, żeby trenować zen , zmieniało miejsce, gdzieś wyjeżdżało. Czy to jest konieczne, żeby gdzieś wyjechać, czy można się uczyć tam gdzie się jest ?

Ja nie zmieniałem mojego miejsca. Ja pojechałem do Stanów nie w celu praktykowania.

Ale pojechałeś do Korei ?

Ja pojechałem do Korei tylko na tydzień, z wizytą, nie aby praktykować. Nigdy specjalnie nigdzie nie wyjeżdżałem, aby praktykować. Tylko raz, pojechałem na rok do Kalifornii. Ale potem cały czas byłem w tym samym miejscu. Nie martw się , Litwa to dobre miejsce do praktyki. W rzeczywistości gdzie jesteś, tam jest dobre miejsce do praktyki. Więcej pytań ?

Chciałbym zapytać o tytuły, takie jak PSN czy SSN. Czy one są związane z czasem praktyki ? Czy z poziomem przebudzenia ?

W naszej szkole mamy dosyć jasny system. Nim ktoś staje się kandydatem na tzw. PSN, trzy ważne aspekty muszą być wypełnione. Jeden z nich to skończony pewien podstawowy kurs kong-anów. Druga rzecz, to kierunek musi być bardzo jasny. I trzecia rzecz: życie, życie musi być też jasne. Wtedy ktoś staje się kandydatem. Następnie kandydat musi być zaakceptowany przez Sanghę i każdy ma okazję sprawdzić kandydata. Można zadać pytanie. Jeżeli kandydat zda ten egzamin, wtedy staje się PSN-imem. Następnie, po trzyletnim dalszym treningu, może być wysłany na walkę Dharmy z nauczycielami spoza naszej szkoły. Jeżeli stoczy walkę Dharmy z trzema nauczycielami z innych szkół, ta walka Dharmy jest sprawdzona i jeśli jest uznana, wtedy staje się kandydatem na Mistrza Zen. Następnie jeszcze by się upewnić do końca jeszcze raz musi zdać egzamin przed całą Sanghą i znowu każdy może zadać pytania i sprawdzić kandydata. Jeżeli dobrze się wywiąże, wtedy stanie się Mistrzem Zen.

Przeczytałem na tablicy ulotkę, ze FBI cię szukało. Ja w Czechach też byłem poszukiwany. Otwarto teczki w Czechach z poprzedniego rządu komunistycznego. To może być niebezpieczne, jeżeli pójdziesz tam aby sprawdzić, kto cię szpiegował i donosił na ciebie. Mogą to być sąsiedzi, lub rodzina. I moje pytanie jest, czy tam jechać, czy nie ?

Jeśli chcesz się dowiedzieć, kto szpiegował, to pojedź. A jeśli nie masz takiej potrzeby, to po co jechać. W Ameryce też mógłbym poprosić o taką teczkę FBI, bo wiem, słyszałem, że o mnie pytano. Ale nigdy tego nie zrobiłem. To mnie nie obchodzi, OK. Jeśli Cię to obchodzi, to jedź, jeśli nie, to po co marnować czas. Jeśli myślisz, że to pomoże innym, zrób to. Jeśli to może innym zaszkodzić, to po co to robić? OK ?

Ja mam jeszcze takie pytanie. Co możesz powiedzieć o wniebowstąpieniu ?

Za każdym razem, jak mam gdzieś polecieć, to wstępuję do nieba. Ale nie bardzo lubię latać, więc chyba nie lubię iść do nieba.

Jaki jest twój stosunek do Chrystusa i do jego nauczania ?

Ponieważ nie studiowałem nauk Chrystusa, jest trochę trudno się wypowiedzieć. Ale tak szerokim obrazem, tak jak ja rozumiem nauki Chrystusa, to chodzi o to, by kochać innych. Jeżeli to jest w ten sposób, to bardzo mi się podoba ta nauka.

Jak wytłumaczysz to co On zrobił ? Czy jest to możliwe ?

To znaczy, o czym mówisz, co zrobił, co jest możliwe, co niemożliwe?

Mówię o wniebowstąpieniu, zmartwychwstaniu.

Ach, to nie problem. Słuchaj. Według nauk chrześcijańskich, Chrystus jest Bogiem lub można powiedzieć, aspektem Boga. Ale pojęcie Boga znaczy coś, co jest nieskończone w czasie i przestrzeni. A więc jeżeli jest nieskończone w czasie, nieskończone w przestrzeni, wtedy wszystko jest możliwe. Nie tylko dawno temu, w tej chwili też . Jeżeli twój umysł stanie się umysłem miłości, ty stajesz się Chrystusem. A więc możliwe, że Chrystus teraz chodzi po Ziemi. A więc mamy zmartwychwstanie nie tylko dawno temu, ale teraz możliwe też.

Gdzie on jest?

Ja mówię o Tobie .

Ja mówię o osobie Chrystusa , który żył w tamtym czasie i zmartwychwstał w tamtym czasie. Zmartwychwstał po trzech dniach.

Tak, nie tylko za trzy dni, za jeden moment. Nie tylko Chrystus. W innych tradycjach też to samo istnieje. Np. w buddyjskiej tradycji, Bodhidharma umarł w Chinach. Po jego śmierci był widziany w Tybecie. A więc wtedy, kiedy chińscy urzędnicy się dowiedzieli o tym, poszli do jego trumny. Wyjęli trumnę, otworzyli, ale ciała nie było. A powinno być zniszczone, może zjedzone, coś powinno zostać. Nie było nic, tylko jeden but. W międzyczasie w Tybecie widziano go z jednym butem.

Gdzie jest w praktyce granica miedzy wysiłkiem a walką ?

Jeżeli chcesz czegoś i masz pożądanie, prawdopodobnie Twój wysiłek stanie się walką. Ale jeśli jesteś zrelaksowany, wtedy tylko próbuj, próbuj, próbuj. I to się nazywa wysiłkiem. Nie sprawdzaj rezultatu. Wtedy możesz dostać, czego chcesz. Jeśli zaczniesz walczyć, wtedy nie możesz dostać tego czego chcesz. Niektórzy mówią, że to jest jak struna w gitarze. Jeśli jest napięta to wydaje dobry dźwięk. Jeśli jest luźna, to nie można wydobyć dźwięku. Ale jeżeli będzie zbyt napięta, to pęknie. OK.? To tak działa.Więc bardzo ważna jest ciągłość wysiłku. Są tacy ludzie, którzy robią wielki wysiłek, spalają się w tym i są skończeni. Rozumiem to bardzo dobrze, bo był to jakiś czas temu mój styl praktyki. Znacznie lepszy jest, nie taki wielki wysiłek, ale kontynuacja, stale próbować, próbować, próbować, cierpliwie. Tak jak w tej sławnej bajce o wyścigu między żółwiem a królikiem. Żółw czynił tylko stały wysiłek. Nie rozglądał się na boki, tylko szedł prosto. Ale królik miał dużo energii i szedł gdziekolwiek. Więc wciąż się rozglądał na boki i jego kierunek nie był jasny. W tej bajce żółw wygrywa wyścig. W wyścigu zen jest tak samo. Żółwie wygrywają.

Chciałbym zapytać o walki Dharmy . Na czym one polegają ?

Znasz filmy kung-fu, albo japońskie filmy o samurajach ? Tam widzisz jak ludzie walczą mieczami. Albo jakiś film francuski, o muszkieterach. To jest tak samo. W twoim umyśle jest miecz. Każdy ma miecz w umyśle. Więc walka Dharmy polega dokładnie na tym: używasz swój miecz umysłu i twoim zadaniem jest zabić przeciwnika. Następnie, ponieważ bardzo lubimy zmartwychwstanie, musisz przywrócić go do życia. Ten miecz zabija i daje życie. Na tym polega walka Dharmy. Z czasem zrozumiesz lepiej.

Czy możesz podać konkretny przykład?

Konkretnych przykładów dużo jest w historii zen. Jest dużo historyjek, gdzie są takie wymiany między mistrzami. Dam ci przykład. Młody mistrz przyszedł odwiedzić starego mistrza. Stary mistrz zapytał go: “Skąd przychodzisz?”, to już jest otwarcie, już się zaczyna walka Dharmy. Wtedy młody mistrz powiedział: “Przyszedłem z Góry Miecza”, już cios wydany. Niestety stary mistrz powiedział: “Aa , pokaż mi swój miecz”, wtedy młody mistrz ręką pokazał ziemię. To przykład walki Dharmy.

Czy ten mistrz zginął ?

Nie wiem. Ten przykład jest jednym z kong-anów, który jest używany w naszej Szkole, wiec w przyszłości się z nim spotkasz, wtedy sam zrozumiesz kto umarł.

Co zrobić, kiedy po dłuższym praktykowaniu nie widać, aż tak bardzo wyników tej praktyki, tzn. staje się codziennością. Czy to nie jest takie, może zamydlanie umysłu ?

Więc, już mówiłem, trzeba być bardzo cierpliwym. To jest tak jak człowiek, który szuka pustyni. Ktoś komu ufa, pokazuje mu: ” Idź w tym kierunku, tam jest oaza”. Więc ten człowiek na początku ma dużo energii. Ale czas mija, słońce praży. Po jakimś czasie zaczyna się rozglądać, gdzie do licha jest ta oaza. Ale wszystko wygląda tak samo jak na samym początku, wszędzie tylko wydmy piaskowe. No nic, idzie spać. Na drugi dzień idzie dalej w tym kierunku. Może trochę częściej już zaczyna się zatrzymywać i oglądać: “Gdzie jest ta oaza?”. Ale wszędzie tylko wydmy. Nic, kontynuuje, idzie dalej. W końcu cały ten spacer przez pustynie staje się jedną monotonią. Wszędzie tylko piasek. Więc, jeżeli nie ma wielkiej cierpliwości, chce czegoś, chce coś osiągnąć, to jeśli w tym czasie się sfrustruje, zawróci. Szkoda, bo tuż właśnie za następną wydmą jest oaza, była oaza . OK. Jest więcej pytań?

Ja mam pytanie. W naszym ośrodku na Litwie, zamieszkała mysz. W nocy ona wychodzi i podjada ryż, który stoi na ołtarzu. To jest bardzo ciekawe, bo ona zaczęła wychodzić podczas śpiewów i wcale się nie boi. Stoi w kącie. I ja obserwuję tę mysz i takie pytanie się pojawia, czy ta praktyka w jakiś sposób coś daje tej myszy, czy pomaga, czy coś mogę dla niej zrobić?

Jest taka historia, z Korei. Była taka świątynia, w Górach Diamentowych , na terenie Północnej Korei. Sama świątynia była zbudowana na krawędzi przepaści. A po drugiej stronie przepaści, były jaskinie, w których mieszkały niedźwiedzie. W tej świątyni praktykował jeden mnich, przez wiele lat. Codziennie uderzał w dzwon, robił śpiewy, a po drugiej stronie niedźwiedzie robiły swoje rzeczy. Pewnego dnia, kiedy ten mnich siedział w medytacji, jeden z niedźwiedzi zaryczał. Słysząc ryk tego niedźwiedzia ten mnich osiągnął oświecenie. W tym momencie, zrozumiał także swoje poprzednie życie. W poprzednim życiu był niedźwiedziem, mieszkającym właśnie w tej rodzinie, po drugiej stronie tej przepaści. A więc codziennie słyszał śpiewy, codziennie słyszał moktak. Taka historia. Może podobnie jest z wasza myszą. W przyszłości będzie twoim nauczycielem .

Już teraz jest ….. Codziennie pięć razy śpiewamy Sutrę Serca i tam jest mantra Pradźnia Paramity i jest powiedziane, że jest to najwyższa, super mantra , a jednak codziennie używamy innej mantry, Kwan Seum Bosal.

Uczniowie zen nie mają pożądań, wiec nie potrzebują tego co jest super, najlepsze.

Mogę jeszcze jedno pytanie? Kilku mistrzom zen postawiono pytanie: “W jaki sposób Bodhidharma przekroczył Huan Ho?”. Jeden odpowiedział, że użył nart wodnych, drugi, że jakiejś magii, trzeci odpowiedział, że pokonał wpław. Ty SSN jesteś Mistrzem Zen, więc pytam cię: “Jak Bodhidharma przekroczył Huang Ho?”

Napij się herbaty. OK.

Bardzo dobre pytania, wszystkie. Także widzę, że ludzie tutaj bardzo mocno praktykują. I to jest taki kontrast dla mnie, np. przyjechać do Polski i widzieć tylu ludzi, dla których nie jest łatwo tutaj przybyć . W dzisiejszych warunkach w Polsce nie jest łatwo mieć i czas i pieniądze, aby pojawić się tutaj. Ale np. ostatnie odosobnienie na jakie pojechałem do Szwajcarii, tam było troje ludzi . A wiec mamy Polskę , gdzie sytuacja nie jest łatwa , ale jakoś ludzie tak organizują sobie życie, że wielu ludzi jest w stanie przyjechać tutaj na wspólna praktykę . Z drugiej strony mamy Szwajcarię, gdzie w jakiś sposób sytuacja jest bardzo, bardzo dobra. A pieniądze nie są problemem . Ale w Szwajcarii akurat, jakoś nikt nie ma czasu na to. A więc rzeczywiście, dobra sytuacja jest złą sytuacją, zła sytuacja jest dobrą sytuacją . Podejrzewam, że w raju nikt nie praktykuje. Być może w piekle, wielu ludzi praktykuje. Najtrudniejszą rzeczą w praktyce, jest utrzymać praktykę wtedy gdy, wszystko idzie dobrze. Kiedy w życiu jest wszystko tak jak sobie życzycie, to jest najtrudniejszy moment . Ponieważ bardzo trudno się uczyć od szczęścia. Gdy ktoś jest na bardzo wysokim poziomie rozwoju duchowego, wtedy potrafi się nauczyć i od szczęścia i od przykrych rzeczy. Ale dla nas, zwykłych śmiertelników, jest to bardzo trudna sprawa. Bardzo łatwo jest się uczyć od przykrości, od cierpienia. Mamy takiego nowego nauczyciela w naszej szkole. Dawno, dawno temu on już praktykował i potem odszedł od praktyki. W czasie kiedy praktykował, praktykował bardzo szczerze, i ja już słyszałem od DSSN, że widział w nim kandydata na nauczyciela. Ale akurat w tym czasie rzucił szkołę, rzucił praktykę. O dziwo, parę lat temu wrócił. No i ostatnio, w tym roku dostał Inka. Ja się go spytałem po jego powrocie: “Co się stało z Tobą ….” , bo się znaliśmy przedtem. Chciałem by mi wytłumaczył, dlaczego odszedł wtedy, dlaczego wrócił teraz. On powiedział, w czasie kiedy odszedł, po prostu dużo fajnych rzeczy się działo w jego życiu . Po prostu nie czuł więcej potrzeby, nie widział jak praktyka może cokolwiek ulepszyć. A to nie znaczy, że był tylko i wyłącznie egoistyczny, bo był lekarzem, i zawsze miał tę świadomość pomagania innym. Po prostu bardzo dobrze mu szło w życiu prywatnym. Więc dlaczego wrócił do praktyki? Ponieważ w końcu, te wszystkie dobre rzeczy z którymi się zetknął, kopnęły go. Szczegółów nie znam, nie opowiadał mi. I się nie dopytywałem, ale to jest taki przypadek, który się spotyka bardzo często. Bardzo typowy. A więc wszyscy uważajcie, bo może się zdarzyć, że w waszym życiu też się wszystko ułoży. Bardzo niebezpieczne . Więc mam nadzieje, że wszyscy użyjecie tego doświadczenia, jakie tutaj zdobyliście i tą energię, którą tutaj zdobyliście, by dać swojej praktyce, tę ciągłość, o której mówiliśmy, tę trwałość, niezależnie od zewnętrznych uwarunkowań, niezależnie od szczęśliwych wydarzeń, czy nieszczęść, czy też przykrości jakich zaznacie w życiu codziennym . Także życzę wam wszystkim powodzenia w ciągu następnego dnia, ostatniego dnia praktyki . I życzę nam wszystkim spotkać się niedługo, znowu, w podobnych warunkach i praktykować razem. Dziękuję bardzo.