Każdego ranka i wieczora ślubujemy wyzwolić wszystkie istoty od cierpienia. Jeżeli wyzwolimy już wszystkie istoty, co wtedy?
Napij się herbaty
Mam córkę, która jest w tym samym wieku co Twój syn, 13 lat. Czy namawiasz go do praktyki?
Ja chciałbym zachęcić swoje dziecko do praktyki. Uważam, że bardzo by mu pomogła. Jest bardzo miłym dzieckiem, ale za bardzo wrażliwym. A więc, aby zachęcić najlepiej samemu praktykować. On nie raz się zapytał o praktykę i wtedy tłumaczyliśmy mu w sposób zachęcający. Mówimy bardzo pozytywnie o praktyce, ale nigdy nie pchaliśmy go do tego. Jednak w ostatni weekend pierwszy raz sam przyszedł i siedział na jednodniowej sesji. Co będzie dalej nie wiemy. Zwykle kiedy mnie rodzice pytają o swoje dzieci, odradzam pchanie na siłę, bo wtedy rodzi się bunt. Jak ma się stać to się stanie. Dzieci mają bardzo ciekawą cechę: słuchają co mówią rodzice, ale to wchodzi jednym uchem, a wychodzi drugim Ale jest jedna rzecz: działanie rodziców. To co rodzice robią, dzieci naprawdę postrzegają.
Chciałabym zapytać o ewentualną wojnę z Irakiem. Czy jeżeli uczniowie zen zostaną wcieleni do wojska, to maja na nią iść, czy mogą się zadeklarować, że wiara im nie pozwala i iść do więzienia?
Jeżeli naprawdę z powodu ich religii nie mogą to powinni się tak zadeklarować. Ale możliwe, że jakiś uczeń zen myśli, że ta wojna jest potrzebna, to powinien pójść. Nie ma jednolitej postawy.
A czy Ty byś poszedł?
Mnie do wojska nie wezmą (śmiech)
A czy uważasz, że ta wojna jest potrzebna?
Myślę, że nie. Ostatnio prezydent Bush powiedział, że niedługo będzie demokracja w Iraku. I faktem jest, że w wyniku tej wojny jedna dobra rzecz wyniknie, Saddam Husajn straci władzę. Wierzę, że to będzie dobre dla ludzi w Iraku, ale nie wierzę, że z tego powodu prezydent chce tej wojny. Czy żeby odsunąć jednego człowieka od władzy tylu niewinnych ludzi musi zginąć.
Jaki jest zatem prawdziwy powód tej wojny?
O to musisz się spytać szefa armii amerykańskiej. Tak prawdziwy powód to żeby ratować ludzi w Iraku. Prezydent Bush powiedział: To jest wojna dla pokoju.
Powiedziałeś mi, żebym utrzymywał pytanie KIM JESTEM. Ja mam pytanie do Ciebie, czy Ty już wiesz kim jesteś?
Nie wiem
Tylko tyle?
Napij się herbaty.
Mówiłeś, że przez długi czas praktykowałeś nocą. Jak wyglądał Twój dzień? Gdzie pracowałeś?
Robiłem dwa rodzaje praktyki nocnej. Pierwsza od 12 w nocy do 2. Druga od 12 do 1. Pracowałem w sklepie spożywczym sprzedającym wschodnią żywność. To była fizycznie ciężka praca.
Ślubujemy wyzwolić wszystkie czujące istoty i wykorzenić iluzje. Czy jest jakaś różnica między wyzwolić i wykorzenić? (dop. Pytanie zadał cudzoziemiec)
Jeśli myślisz “różne”, to są różne, jeśli myślisz “takie same” to są takie same. Jeśli myślisz “takie same”, znaczy rozumiesz jeden nie rozumiesz dwa.
Kiedy poznałeś swoją żonę, czy ona też praktykowała?
Tak
Dość dużo podróżujesz jak często się widujecie?
W tych dniach tak dużo nie podróżujemy. Ja zwykle raz na miesiąc, podobnie jak moja żona, a więc nie widzimy się 2 weekendy w miesiącu. Ale ostatnio moja żona była na 3 miesięcznym KCH w Korei.
Dużo podróżujesz. Mówisz w kilku językach, co sądzisz o patriotyzmie?
Patriotyzm to jak piasek w oczach. Ponieważ dla ludzi zwykle patriotyzm znaczy tylko mój kraj, tylko moje społeczeństwo, tylko moja rodzina. Tak więc w imieniu patriotyzmu wiele cierpienia się pojawiło.
Ale rodzice zawsze przekazują dzieciom kulturę, język, zwyczaje. Czy mamy je odrzucić?
Nie trzeba nic odrzucać po prostu nie można się do tego przyzwyczajać. W naszej rodzinie dzieci rozmawiają po polsku.
A czy Ty sam myślisz po polsku, czy po angielsku?
Ja teraz dużo pracuję w Paryżu, dlatego jeżeli coś robię to myślę po francusku. Jednak najłatwiejszy dla mnie jest angielski, potem polski, ponieważ większość swojego życia spędziłem w USA . Tak naprawdę mój polski polepszył się dopiero kiedy się ożeniłem.
Czy człowiek, który zabije Husajna będzie bodhisattwą?
Zależy. Jeśli od samego początku będzie to morderca, to będzie mordercą. Jeśli jest bodhisattwą będzie bodhisattwą. Innymi słowy: dlaczego zabija Husajna? Może po prostu go nienawidzi. A więc dlaczego?
Ale nawet jeśli z nienawiści zabije, to też wybawi wielu ludzi
Może, ale jeśli nie po to to robi to nie można go nazwać bodhisattwą. Ktoś kto jest wybawcą dla kogoś, staje się morderca dla kogoś innego. Np. Napoleon dla wielu ludzi we Francji to jest wielki bohater, ale wielu ludzi poza Francją widzi go jako kogoś kto napadł na ich kraj, podbił, mordując wielu ludzi. Więc kto ma rację?
Czasami czuję że mam jakieś kłopoty, przychodzi rozwiązanie tych problemów. Czasami przychodzi ono za późno. Czy będzie się tak działo do końca mojego życia
Może. Ale twoja śmierć również przeminie. Tak więc te rzeczy przychodzą i znikają. Ale twoja śmierć kiedy przyjdzie również zniknie. Jednak można zatrzymać ten proces. Ten proces o którym mówisz nazywa się karma. A więc możesz zmienić swoją karmę. Nikt za ciebie tego nie zrobi, ale ty sama możesz tego dokonać. Musisz po prostu mocno praktykować, wtedy możesz zmienić swoją karmę. Nie raz ludzie chcą zmienić karmę, mocno praktykują, ale ciągle w życiu pojawiają się różne nieprzyjemne sytuacje. Możemy popatrzeć na założyciela naszej szkoły Mistrza Seung Sahn. Jak wszyscy wiedzą bardzo mocno praktykuje. Ostatnio będąc w Korei widziałem się z nim w szpitalu i widziałem ile cierpienia daje mu jego ciało. OK. On jest bardzo mocny, umysł bardzo jasny, ale choroba i ból z tego ciała się pojawia. A więc jedną rzecz trzeba zrozumieć w praktyce. Jeśli ktoś mocno praktykuje, to znika zła karma, ale dobra karma też znika. Zła karma, dobra karma, wszystko znika i pojawia się karma bodhisattwy. Karma bodhisattwy znaczy tylko dla innych. Ale tylko dla innych znaczy że w naszym życiu różne nieprzyjemne sytuacje mogą się pojawić. Ponieważ karma bodhisattwy znaczy nic specjalnego.
Czy praktykując w czyjejś intencji, mogę zmienić jego karmę?
Praktykując w czyjejś intencji znaczy ty i energia wszechświata stajecie się jednym. Wtedy można to skierować dla kogoś. Także można pomóc. Ale tak naprawdę zmienić karmę może tylko ta osoba.
To na czym polega ta pomoc?
Musisz zrozumieć, jeśli praktykujesz dla kogoś, to już jest karma tej osoby.
Czyli ja się mieszczę w karmie tej osoby.
Innym słowem, ty nie sprawdzaj, tylko pomóż
Mam małą historyjkę o praktyce zen. Ponieważ Mistrz zen Seung Sahn mówił są dwie ważne rzeczy dla praktyce zen. Pierwsza rzecz to jest kierunek, tłumaczył, że właściwy kierunek oznacza pomóc innym. Następną bardzo istotną rzeczą jest rób to na 100%. Miał taką formułę: właściwy kierunek plus rób to na 100% równa się oświecenie. A więc był młody człowiek, który nie bardzo wiedział co zrobić z własnym życiem. Rodzice byli bardzo zrozpaczeni, bo nie chciał pracować ani studiować. Ponieważ nie był głupi, nie czuł się dobrze sam ze sobą. W końcu rodzice zagrozili mu wyrzuceniem z domu i skierowali go do ośrodka zen gdzie mieli zaprzyjaźnionego mistrza zen. Chłopak poszedł na rozmowę z Mistrzem. Ten zapytał jak mogę ci pomóc, chłopak odparł chciałbym tu zostać i być twoim uczniem. Mistrz powiedział :to jest niemożliwe, nie będziesz w stanie tu praktykować. Poruszyło to dumę młodego człowieka i odparł kiedy coś zdecyduję to potrafię. A czy jest coś co potrafisz robić dobrze? Zapytał mistrz. Młody człowiek odparł, że dobrze umie grać w szachy. Wtedy mistrz zapytał: czy jesteś zdeterminowany tak bardzo, że chcesz tu być nawet gdyby ci to groziło śmiercią? Tak jestem gotów na wszystko. Ktoś przyniósł stolik i szachownicę, następnie mistrz zaprosił jednego z mnichów, który siadł przy stoliku, a na drugim krześle posadził młodego człowieka. Mistrz wyjął miecz i zapytał mnicha: ufasz mi? Tak. Odpowiedział mnich. Wtedy mistrz powiedział zagracie jedną partię szachów. Ktokolwiek wygra zostanie i będzie żył, ten kto przegra straci życie zgadzacie się? W umyśle młodego człowieka powstał zamęt, czy on oszalał? Ale wiedział że nie może się już wycofać. Przed chwilą powiedział że gotów jest oddać swoje życie. Też się zgodził. Rozpoczęli grę, ale w umyśle młodego człowieka cały czas była burza, a więc po paru ruchach pozycja mnicha była lepsza niż jego. Kiedy sytuacja była coraz bardziej przerażająca, zrozumiał ze zginie i w pewnym sensie zaakceptował to. Całkowicie oddał się grze. Powoli sytuacja na szachownicy zaczęła się odwracać i nagle wiedział że może wygrać tę grę. Zrelaksował się i zdjął oczy z szachownicy. Popatrzył na swojego przeciwnika. Zobaczył szlachetną twarz kogoś, kto całe życie spędził na dyscyplinie w przeciwieństwie do niego samego. I nagle zrozumiał, że byłoby bardzo źle, gdyby ten mnich stracił swoje życie i specjalnie zrobił jeden, drugi słaby ruch i sytuacja na szachownicy znów się odwróciła. W tym momencie mistrz zen wziął miecz i strącił szachownicę ze stołu. Zwrócił się do młodego człowieka: jeśli utrzymasz takie współczucie jak teraz okazałeś i oddasz się tak praktyce jak oddałeś się tej grze, to nie będzie żadnego problemu, żebyś tutaj został. Pozwolił mu zostać Mam nadzieję że tak jak ten młody człowiek my też znajdziemy nasze współczucie i idąc w życiu w kierunku tego współczucia też tak się oddamy na 100%. Życze Wam dobrej reszty KCH i mam nadzieje ze znów się tu spotkamy i będziemy razem praktykować